„Nasze życie to książka, która pisze
się sama. Jesteśmy bohaterami powieści, którzy nie zawsze rozumieją intencje
autora. (J.Green).”
Autor: Guillaume Musso
Tytuł: Kim byłbym bez Ciebie
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 15 czerwca 2011
Liczba stron: 360
Gatunek: literatura współczesna
Dużo czytałam o
książkach Guillaume Musso.
W wielu grupach
pojawiały się bardzo pochlebne opinie i wile czytelników polecał jego powieści.
Postanowiłam, więc i ja zapoznać się z tym autorem.
Mój wybór padł na
powieść „Kim byłbym bez Ciebie”. I powiem Wam, że jestem
oczarowana.
Autor zaskoczył mnie
kilkakrotnie, bowiem czytając wstęp już pomyślałam, "aa aa to będzie
pewnie jakiś romans z wątkiem kryminalnym." Ale nie, każda kolejna strona
stała się coraz bardziej intrygująca. Wciągająca. Autor tak sprawnie
manipulował zestawem wydarzeń, że ciężko się było oderwać. I co jakiś czas było
to bum… Moja główka miała na myśli inny scenariusz, a tutaj autor zaskakiwał
zupełnie, czym innym. I bardzo mi się to podobało. Bo zakończenie to już
zupełnie mnie zaskoczyło.
„Czasami druga szansa
pojawia się zupełnie bez zapowiedz(…)”
Młody francuz o
imieniu Martin wyjeżdża na wakacje do San Francisco, by podszlifować swój
angielski. Poznaje tam dwudziestoletnią Gabrielę. Między nimi rodzi się silne
uczucie i coś, co jest określane mianem miłości. Młodzi zakochują się w sobie.
Ale niestety, Martin musiał wracać do Francji zostawiając Gabrieli list. List
pełen wyznania i miłości. Oboje wiedzą, że to uczucie, które ich połączyło jest
bardzo wyjątkowe.
„Tak długo, jak
pamiętasz osobę, która cię kochała, i tak długo, jak ty wciąż ją kochasz,
sprawiasz, że miłość trwa.”
Martin nie może zapomnieć
o dziewczynie. Dzwoni do niej, pisze listy, tęskni… Postanawia zarobić
pieniądze i kupuje bilet do Nowego Jorku. Drugi wraz z listem, gdzie po raz
kolejny wyznaje miłość wysyła Gabrieli. Czeka na nią 24 grudnia na Manhattanie
w Café DeLalo przez cały dzień. Niestety dziewczyna się nie zjawia. Martin
wraca załamany do Paryża, gdzie przybiera pancerz ochronny przed miłością i
kolejnym złamanym sercem. Kończy studia i zostaje policjantem, najpierw w
wydziale narkotykowym, następnie poprzez niewytrzymanie dużej presji zostaje
przeniesiony do Centralnego Biura do Walki z Przemytem Zabytków. Tam próbuje
rozgryźć i złapać bardzo przebiegłego złodzieja sztuk Archibalda
McLeana.
„Jednemu życie nic nie
dało, więc sam sobie wziął. Drugiemu życie dało prawie wszystko, więc nie
nauczył się mówić 'dziękuję'."
Wydarzenia w powieści
splatają losy trojga ludzi.
Co ich łączy? Jakie
konsekwencje będzie miało ponowne spotkanie Gabrieli po trzynastu latach? I kim
jest Arche dla Gabrieli? Tego musicie się dowiedzieć już osobiście, sięgając po
powieść.
Bardzo mi się podobała
i żałowałam, że już ją skończyłam czytać. Jest bardzo intrygująca, trzymająca w
napięciu, a kolejne strony zaskakują. Szczególnie zakończenie. Ma w sobie
również mnóstwo bardzo mądrych cytatów, które skłaniają do refleksji.
Polecam osobom, które lubią wartkie akcje i gdy autor tak potrafi
zmanipulować czytelnikiem, że ten wciąż pragnie więcej i ciężko mu później
odłożyć książkę na półkę, gdy powieść dobiegnie końca.
„Miłość jest jak ogień
w deszczowy dzień: cały czas musisz go podsycać, chronić i pilnować, bo
zgaśnie.”
Miłej lektury.
Pozdrawiam Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz