Są dni kiedy próbując poprawić sobie humor,
odruchowo sięgamy ręką po
tzw. "szybką dawkę szczęścia", którą jest czekolada.
O ile mamy jeszcze
ją pod ręką.
Gorzej jeśli jej nie ma i czeka nas spacer do najbliższego
sklepu.
Niestety nie zawsze mamy ochotę się tam wybrać. Szczególnie, gdy za oknem szaro, buro i deszczowo. Przecież nie będziemy mokli, po to, by wrócić w ręku z tabliczką czekolady na poprawę humoru.
Po przebytej drodze, może okazać się, że jedna nam nie wystarczy.
Więc nie ryzykując podwójnej dawki złego humoru, proponuję Wam dziś szybki i prosty przepis, ze składników, które na pewno znajdą się w naszej kuchni.
Często mam tak, że piekąc coś, uwielbiam eksperymentować. Coś pozmieniać, coś ująć i coś dodać. Efekt końcowy, musi mnie w pełni zadowolić. A jak jeszcze uda się zadowolić moich gości, którzy sprawiają, że to "coś" znika w ekspresowym tempie. To wtedy już pełna euforia.
Osobiście uwielbiam Muffiny i przyznaję, mam do nich słabość.
Kocham je za to, że w pełni można z nimi eksperymentować.
Że zawsze wychodzą i nie muszę się martwić o zakalec.
Że są pyszne i pasują na każdą okazję.
I robi się je szybko.