„Życie to nie teatr z suflerem u boku i możliwością nieskończonej liczby powtórek. Życie to ciągła premiera ze wszystkimi konsekwencjami popełnionych błędów.”
Tytuł: Monika
Wydawnictwo: Videograf S.A.
Data wydania: 16 - 02 - 2022
Liczba stron: 360
Gatunek: literatura obyczajowa, romans
Monika, utalentowana tancerka i choreografka musicali, ma wszystko – sławę, pozycję i w miarę ustabilizowane życie.
W miarę,
bo kiedy na jej drodze staje dwóch mężczyzn z przeszłości, dotąd zakorzenione
wartości, takie jak uczciwość, szacunek i prawda, tracą na znaczeniu.
Lawirowanie pomiędzy spokojnym i wyrozumiałym Markiem a bawidamkiem Maciejem,
nastawionym na spełnianie własnych zachcianek, doprowadzi bohaterkę do wielu
życiowych zakrętów, z których z trudnością będzie musiała wrócić na właściwe
tory.
Wszystko się zmienia, gdy Monika wpada w zastawione przez przeznaczenie sidła –
jeden z mężczyzn ulega wypadkowi i zostaje w jego wyniku oszpecony, a drugi nie
chce słyszeć o założeniu rodziny. Na kogo będzie mogła liczyć, kiedy i ją
dotknie osobista tragedia? Który z nich pomoże jej w walce z depresją? Kogo
pokocha na tyle, by odmienić swój los?
To opowieść o niekoniecznie słusznych wyborach. O pragnieniu życia jak w bajce
z zakończeniem „długo i szczęśliwie”, jeśli takowe w ogóle jest możliwe. O
walce pomiędzy tym, co właściwe, a tym, co pożądane.
„To przeciwieństwa się przyciągają, a nie odwrotnie”.
„Monika” Eli Downarowicz to moje drugie spotkanie
z twórczością autorki i bardzo przyjemne. Pani Ela wie, jak zaoferować
czytelnikowi mnóstwo emocji i po raz kolejny podniosła wysoką poprzeczkę.
„Kłamstwo rodzi kłamstwo. Człowiek grzęźnie w ich plątaninie, tracąc z oczu prawdę. Zwłaszcza, że nie wiedziała, co przyniesie kolejny dzień. Nigdy nie żyła na zapas. Nie planowała, chyba, że podróże. Nie odkładała pieniędzy na tak zwaną czarną godzinę. Nie poświęcała czasu na myślenie, co będzie za miesiąc, rok, kilka lat. Żyła tu i teraz, codzienność przyjmując za pewnik i omijając przeszkody. Tak uczciwie jak tylko potrafiła i jak na to pozwalały okoliczności. Móc spojrzeć sobie samej w oczy i nie wstydzić się swojego odbicia w lustrze, to motto życiowe, które przyjęła i konsekwentnie realizowała.”
W tej książce główną rolę odgrywają Monika, Marek
i Maciej. Jedna osoba, która kocha dwie, a raczej tak jej się tylko wydaje do
pewnego momentu i dwóch mężczyzn , którzy nie żywią do siebie sympatii. Bo jak
by mogło być inaczej, przecież kochają tą samą kobietę.
„Wróciła z wyjazdu odmieniona do tego stopnia, że momentami z trudnością poznawała siebie. Straciła poczucie, co jest dobre, a co złe, zacierając wyraźne granice. Z czasem zaczęła unikać patrzenia w lustro, co przy jej profesji, było nie lada wyczynem.”
Monika wpada we własną pułapkę. Nie potrafi
dokonać wyboru, nie chce skrzywdzić żadnego z mężczyzn, bo z każdym na swój
sposób jest jej dobrze, ale nie zdaje sobie sprawy, że nie można kochać dwóch
osób jednocześnie, by kogoś nie zranić.
„Ty jak nikogo nie masz, to latami, ale jak już ktoś pojawi się na horyzoncie, to bierzesz ich hurtem.”
Niestety w tym przypadku, to życie zmusza ją do
podjęcia decyzji. Los sprawił psikusa i postanowił, że postawi na ich drodze
czwartą osobę, która miała przewrócić świat do góry nogami. Tylko nikt nie
zdawał sobie sprawy jak bardzo, ten świat zostanie wywrócony, a wszystko, co do
tej pory wydawało się piękne i idealne, pęka niczym bańka mydlana.
„Trwałe związki muszą opierać się na zrozumieniu, wzajemnym szacunku i miłości. Jeśli tego zabraknie, to z czego zbudować i utrzymywać wspólny dom?”
Muszę przyznać, że dawno czytając książkę, jedna z
głównych bohaterek nie wyprowadzała mnie tak z równowagi. Miałam czasami ochotę
wskoczyć do książki i potrząsnąć tą dziewczyną, widząc co wyprawia i jakie
decyzje podejmuje. Ale Monika miała przyjaciółkę Sonię, która niestety sama nie
potrafiła dotrzeć do przyjaciółki.
„Sonia bez skrupułów strzelała przyjaciółce prawdą miedzy oczy. Jej szczerość, nieraz przeszkadzająca innym, w przypadku Moniki stanowiła nieoceniony atut wielogodzinnych rozmów.”
Niestety rady przyjaciółki nie pomagały. Bo
przecież Monika wszystko wiedziała lepiej. W pewnym momencie, nawet jeśli się
zgadzała z tym co mówili innym, to przecież i tak nie mogła się do tego
przyznać. Bo jak by to wyglądało. Przyznanie się do popełnianych błędów?
„Łatwiej zrzucić winę na drugą osobę niż samemu przyznać się do popełnianych błędów.”
Ona zawsze była gwiazdą na scenie i ciężko było
jej się pogodzić z faktem, że czasami lepiej zejść z tej sceny z podniesioną
głową, niż spać boleśnie na oczach innych.
„Zmarnowała czas na oszukiwanie siebie. Podążała za nieuchwytnym, mając pod ręką szansę na normalność. Zachciało jej się przygód, a zupełnie nie wzięła pod uwagę tego, że nie wszystkie zapewniają szczęśliwe zakończenie.”
Monika jest w tej powieści osobą, bardzo irytującą, ale bardzo potrzebną. Pokazuje bowiem swoim przykładem, jak człowieka szybko można złamać. Jak potrafi stać się kruchy. Jak łatwo wpaść w depresję i jak życie i dokonywane wybory, mogą wpłynąć na naszą psychikę. Człowiek w jednej chwili potrafi stać się kimś nie do poznania.
Co do Maćka, to nie będę się wypowiadać, bo takie
osoby trzeba omijać szerokim łukiem.
Duże ukłony zaś kieruję w stronę Marka. Ten
mężczyzna skradł moje serce. Pokazał, czym jest bezinteresowna miłość i jak
można mieć wielkie serce. Mimo tylu odrzuceń, cierpień… ile serca i miłości
potrafi się zmieścić w takim człowieku. Wypadek uczulił go i pokazał, jak
ludzie szybko potrafią kogoś ocenić, nie znając go zupełnie. Wydajemy wyrok
patrząc na kogoś, jakbyśmy znali go od dawna. A tak naprawdę nie zdajemy sobie
sprawy, ile bólu i cierpienia można zadać za pomocą słów. Szczególnie w momencie,
kiedy człowiek oczekuje otuchy i wsparcia. Na szczęście Marek miał dziadka,
który kochał go i wspierał kiedy inni o nim zapomnieli.
„- Każdy kij ma dwa końce, a każda sytuacja dwa wyjścia.
- Albo wpadnie się w bagno, z którego nie można w żaden sposób wyjść.”
Na szczęście można wyjść z największego bagna,
tylko potrzeba trochę cierpliwości i chęci oczywiście,
„Nic w życiu nie jest proste. Każdy dzień stawia przed nami nowe wyzwania. (…) Najważniejsze to walczyć… wbrew przeciwnością.”
Po raz drugi z czystym sumieniem i sercem polecam
Wam tę książkę. Polecam ją każdemu. Jest to słodko-gorzka historia, która
niestety może przydarzyć się każdemu i oby nie. Ale jest tak prawdziwa, że być
może trafi w ręce osoby, która po jej przeczytaniu, zmieni kierunek swojego
myślenia. Być może to ona, lub ktoś z jej otoczenia będzie potrzebować pomocy i
ta historia pomoże zagregować zawczasu, by nie trzeba było przechodzić takiej
drogi jak bohaterowi książki.
Pani Eli gratuluję stworzenia i wykreowani
bohaterów, którzy od początku do końca budują napięcie i zapewniają wiele przeżyć
i emocji. Wierze, że nie jedną osobę porwie ta książka i po kolejną, również
jak ja, sięgnie w ciemno. Bardzo mi się podobała.
„Wstać rano i podjąć wyzwanie nadchodzącego dnia. Lepszego od poprzedniego, z nowym planem na przyszłość. Krok po kroku, jak dziecko, brnąć do przodu, zamiast podcinać sobie pojedyncze żyły, aż do całkowitego wykrwawienia. Bo komu ty tak naprawdę robisz krzywdę, Stefan? Sobie stary!”
Za egzemplarz recenzencki dziękuję WydawnictwuVideograf.
Mam nadzieję, że ta książka pojawi się na Legimi, ponieważ zainteresowała mnie już w momencie zapowiedzi.
OdpowiedzUsuńJest dostępna na Legimi. Polecam bardzo gorąco tę książkę, jak i poprzednią.
UsuńChętnie przeczytam, brzmi obiecująco.
OdpowiedzUsuńNiekiedy główny bohater jest bardzo irytujący, ale takie postacie też są potrzebne.
OdpowiedzUsuńBardzo obszerna recenzja. Książki nie czytałam, ale lubię powieści obyczajowe, więc może kiedyś sięgnę po twórczość autorki. Piękne zdjęcie! Asia z Pisane z uśmiechem
OdpowiedzUsuńDzięki za rekomendację, chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością sięgnę po książkę na urlopie. Dziękuję za polecenie. Po prostu MAMA
OdpowiedzUsuńKsiążka w moich klimatach, więc może kiedyś przeczytam. Zachęcające cytaty 😊
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości autorki, ale recenzja bardzo mnie zachęciła by po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuń