„Kiedy więc na samym początku dziewczyna wlazła niechcący w krzaki malin, a zaraz potem w krowią kupę, uznał, że chyba się w nim zakochała, skoro chodzi z głową w chmurach, zamiast patrzeć pod nogi. Kiedy potknęła się o wystający z ziemi korzeń, a chwilę potem wpadła na pień pochylonej sosny, stwierdził, że nie chyba, ale na pewno, i to szaleńczo. Ucieszył się jeszcze bardziej, kiedy jakimś cudem prawie wpadła do rowu melioracyjnego. Dopiero poślizg na spróchniałym, porośniętym opieńkami pniaku trochę go otrzeźwił. Owszem, dobrze, niech go kocha! To miłe, przyjemne i fantastyczne, ale niech zostanie przy życiu! Tragiczna miłość do grobowej deski niespecjalnie go interesowała, ta mniej tragiczna, ze szpitalem i połamanymi kończynami, też nieszczególnie.”
Autor: Iwona Banach
Tytuł: Klątwa
Utopców
Wydawnictwo: Dragon
Data wydania: 23
- 08 – 2023
Data 1. wydania: 23-09-2015
Liczba stron: 320
Gatunek: komedia
kryminalna
Najważniejszym wydarzeniem w życiu Dagmary ma być jej zbliżający się ślub. Plany przyszłej panny młodej krzyżuje jednak matka, która wysyła ją z pomocą do dziadka.
Staruszek to dość specyficzna postać –
koszmar dla każdego cywila, bo czuje się nadal jak Generał, co skutkuje między
inny ucieczką każdej z jego gospodyń.
Dagmara decyduje się na odwiedziny dziadka wraz z przyjaciółką Kingą.
Na miejscu okazuje się, że staruszek zniknął. W dodatku wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na… porwanie. Chcąc nie chcąc, (a bardzo nie chce) wnuczka rusza na poszukiwania porywaczy i uprowadzonego. Na miejsce dociera też specjalna ekipa ratunkowa, która zostaje ulokowana w zrujnowanym budynku dawnego szpitala psychiatrycznego.
Okazuje się, że Romantyczne Roztocze wcale
nie jest takie romantyczne z tabunami komarów, dziwnymi wydarzeniami oraz
„utopcami”.
Skąd
w spiżarni zwłoki pomocy kuchennej?
Dlaczego narzeczony Dagmary zaczyna budzić podejrzenia?
Jakie tajemnice kryją ruiny szpitala psychiatrycznego?
„Widziałaś tych pod sklepem, co jeden to kawaler!
– Im by się bardziej mydło przydało niż żona – mruknęła z obrzydzeniem Dagmara, przypominając sobie kwiat utopieckiej młodzieży, cuchnący tygodniowym piwem i rocznymi skarpetkami.
– A tam! – obruszyła się Kusiakowa. – Toż to chłopy! Nie do wąchania są!
W obawie przed zbyt drastycznymi opisami nikt nie jej zapytał, do czego właściwie służą mężczyźni, szczególnie ci spod sklepu, ale sama Kusiakowa pospieszyła z wyjaśnieniami.
– Do gnoju pójdzie, to co? Pachnieć nie będzie, ale po co ma mydło marnować, kiedy jutro znów idzie? A szambo? A opryski? A chlew, obora? Chłop musi śmierdzieć, inaczej jest nierób i już!
– Kusiakowa! To co, ja niby nierób jestem? – Jasiek aż prychnął wściekły.
– Rób, jesteś, rób – mruknęła pojednawczo. – Ino taki bardziej nienormalny... Nie dalej jak wczoraj sama widziałam, jakżeś mokry z łazienki wyłaził.
– Kąpałem się – odparł chłopak, wzruszając ramionami.
– No właśnie, a widzisz? Przecie to wtorek był!”
„Klątwa Utopców” to było moje drugie spotkanie z
twórczością autorki. Bardzo lubię komedie kryminalne, ta książka jednak bardzo
mnie zaskoczyła swoją fabułą.
Muszę przyznać, że z początku było mi trochę
trudno się w nią wgryźć. Ale stopniowo wciągnęłam się w te intrygi coraz
bardziej.
Dagmara w najbliższym czasie ma wyjść za mąż.
Niestety rodzina dziewczyny nie przepada za narzeczonym i wszyscy poza Dagą,
uważają, że nie jest on odpowiednim kandydatem na męża. Nawet najlepsza
przyjaciółka Kinga, ma pewne zastrzeżenia. Ale zakochana dziewczyna, uważa go
za ideał, bo miłość potrafi być przecież ślepa. W dodatku planowała wakacje
spędzić z Filipem nad morzem, ale matka przekonuje córkę, że na wakacje
koniecznie musi pojechać do dziadka.
Wścibska sąsiadka doniosła, że kolejna opiekunka nie wytrzymała i
uciekła. Bo kto wytrzyma z dziadkiem, który jest na emeryturze, a wciąż wydaje
mu się, że są to czasy, kiedy pracował w wojsku i nadal może wszystkim wydawać
rozkazy. Nie bez powodu, nadal nazywają go „Generał”. Dziewczyna na te wakacje,
zabiera ze sobą przyjaciółkę.
Na miejscu zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Pierwszej
nocy podsłuchuje dziwną rozmowę ze wścibską sąsiadką. Na drugi dzień wydaje jej
się, że to jednak był sen. W dodatku musi odebrać Filipa, który również
postanowił spędzić z nią wakacje. Przy okazji zabierając jego znajomych Michała
i Andżelikę, którym obiecał podwózkę do Warszawy. Po powrocie okazuje się
jednak, że ani dziadka, ani wścibskiej sąsiadki a nawet Kingi nie ma. Jakby
rozpłynęli się w powietrzu.
Dagmara pod domem sąsiadki Stasi znajduję laleczkę
voodoo, a drzwi są wymazane jakąś farbą przypominającą czerwoną maź. Następnie
odbiera telefon od dziadka, który informuje ją, że musiał wyjechać i żeby ona
jak najszybciej też to zrobiła i pojechała do wsi o nazwie Utopce. Ale
oczywiście coś rozmowę przerywa… Drugi telefon otrzymuje od Kingi, która
informuje, że została porwana i musi ją uratować, ale telefon przyjaciółki
również pada. Dagmara, Michał, Andżelika i niechętny do pomocy Filip wyruszają
na poszukiwania.
Nic jednak nie jest proste, wszystko się
komplikuje i zaczyna się niezła przygoda.
Mamy tu bowiem wszystko, co jest w czarnej
komedii. Jest fabuła owiana tajemnicą, mnóstwo intryg, zagadek. Oczywiście jak
to w powieści kryminalnej musi być jakieś morderstwo i tak było i tutaj. A jak
to w komedii kryminalnej bywa, podczas rozwiązania zagadki, kto jest mordercą i
dlaczego tego dokonał, pojawia się mnóstwo śmiesznych dialogów i sytuacji.
Wciąż coś się dzieje, co chwilę pada na kogoś podejrzenie, po czym rozpływa się
to poprzez kolejne wątki. Do tego akcja toczy się w domu, gdzie dawnej był Szpital
Psychiatryczny, co bardzo odczuwają bohaterowie, bo momentami dzieją się rzeczy
wręcz nierealne, ale oto chyba chodzi. By podczas czytania pobudzić naszą
wyobraźnię i poza nutką grozy dodać mnóstwo śmiechu.
Książkę
czyta się bardzo szybko i polecam ją osobą, które chcą się oderwać od
rzeczywistości, przenieść do świata fikcyjnego i pośmiać podczas czytania. Jest
lekka, czasami aż zbyt fikcyjna i nierealna, ale o to chodzi, by dobrze bawić
się podczas czytania. Z przyjemnością sięgnę po inne historie autorki.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Dragon.
Miłej lektury Ania.
A jeśli podoba Wam się to o czym piszemy na blogu i chcielibyście nas wesprzeć, możecie postawić nam wirtualną kawę. Wystarczy kliknąć w poniższy link.
Każdą wypijemy z wielką przyjemnością i będzie to dla nas ogromna motywacja do dalszej pracy nad blogiem.
Z pozdrowieniami A&S.
Nie znam twórczości tej autorki, ale to dlatego, że nie jest to mój gatunek czytelniczy.
OdpowiedzUsuń