„Człowiek nie powinien być sam na tym świecie. Drzewo czereśni potrzebuje innego drzewa, aby rosnąć i dawać owoce. Tak jak człowiek, gdy kocha - rozkwita.”
Tytuł: Czereśnie zawsze muszą być dwie
Cykl: Czereśnie
zawsze muszą być dwie, tom 1
Wydawnictwo: Flow
Data 1 wydania: 10 – 05 - 2017
Data wydania: 24 - 01 - 2024
Liczba stron: 494
Gatunek: literatura obyczajowa, romans
„Czereśnie zawsze muszą być dwie" – te piękne
słowa, wypowiedziane przez pewnego ogrodnika, zainspirowały Magdalenę
Witkiewicz do napisania powieści. Drzewo czereśniowe potrzebuje drugiego
drzewa, by żyć i dawać owoce. Podobnie jest z ludźmi…
Czasami pozornie błahe i podjęte spontanicznie decyzje mogą wpłynąć na całe
nasze życie, choć zwykle zupełnie nie zdajemy sobie z tego sprawy. Tak właśnie
było w przypadku Zosi Krasnopolskiej, która idąc na wagary, nie spodziewała
się, że będzie to początek cudownej przyjaźni z pewną staruszką. A to dopiero
wstęp do tej urzekającej opowieści, bo Zosia otrzymuje w spadku bardzo
urokliwą, aczkolwiek niezmiernie zniszczoną willę w Rudzie Pabianickiej.
Otoczony czereśniowym sadem stary dom skrywa wiele tajemnic z przeszłości, których poznanie doprowadzi dziewczynę do zrozumienia, co jest w życiu najważniejsze. Kiedy na jej drodze staje Szymon, zapisana w starych murach historia ma szansę zyskać romantyczne zakończenie.
Czy w sercu Zosi zapanuje
wieczna wiosna, czy ogarnie je jesienna melancholia?
To powieść o tym, że jeżeli patrzymy na świat sercem, los pomaga nam dokonywać
takich wyborów, by nasze szczęście rozkwitało, podobnie jak rozkwitają
czereśnie, gdy rosną obok siebie.
„Życie to przede wszystkim relacje między ludźmi. I nasza przyszłość zależy od tego, obok kogo właśnie stoimy.”
W życiu nie ma przypadków. Wszystko co się dzieje,
dzieje się z jakiegoś powodu. I chociaż z początku jesteśmy tego nieświadomi,
to po jakimś czasie dociera do nas, że gdyby nie pewne wydarzenie w naszym
życiu, najprawdopodobniej nie wydarzyłoby się to, co jest tu i teraz.
Tak też było w życiu Zosi. Gdyby w ósmej klasie
nie poszła na wagary, nie dostałaby kary od nauczycielki i nie poznałaby
Stefani. Jeden dzień zaważył na kolejnych dniach jej życia.
Stefania była dla niej jak babcia, której niestety
już nie miała. A zarazem była dla niej również przyjaciółką, która rozumiała ją
lepiej niż rodzice. Nauczyła ją, że warto walczyć o własne marzenia, że
zaspokajanie marzeń innych, nie przyniesie w życiu nic dobrego. Pokazała jej
drogę ku nim, nauczyła cierpliwości, robienia na drutach i tego, by zawsze
słuchać głosu serca. I ten właśnie głos, nie raz pokazał Zosi właściwą drogę,
choć była ona czasami pełna życiowych zakrętów. Ale jeśli zawsze będziemy
trzymać się znaków, to uda nam się dojść do celu. I tak było też tutaj.
„Chodzi o to, by pięknie przeżyć każdy dzień, By zasypiać z myślą, że zrobiło się wszystko. By tak żyć, że wieczorem, gdy kładziesz się spać, niczego nie żałować.”
Zosia Krasnopolska nie posłucha rodziców i nie
poszła na medycynę. Posłuchała głosu serca i złożyła papiery na studia
architektury i rysunku w Łodzi. Tam też poznała Marka, chłopaka, który myślała,
że jest miłością jej życia. Niestety czas pokazał, że Marek raczej nie jest
partnerem z którym chciałaby spędzić resztę życia. Dziewczyna nie potrafiła
pogodzić się też z tak nagłym odejściem Stefani. Po wielu perypetiach Zosia
postanowiła przeprowadzić się z Gdańska do dworku znajdującego się Rudzie
Pabianickiej, niedaleko Łodzi. To nie była łatwa decyzja i mimo iż los, wciąż
jej decyzję wystawiał na próbę, a każdy dzień zaskakiwał ją jeszcze bardziej,
to jednak w tym miejscu czuła się naprawdę szczęśliwa.
„Dom to nie tylko mury i szczelne okna. Dom to przede wszystkim ludzie. Śmiech, oddechy, głośne rozmowy i szepty.”
Dworek kryje w sobie historię, którą chciał, by
Zosia odkryła. I robiła to małymi kroczkami dzięki Panu Andrzejowi, który na
prośbę Stefani dbał o to miejsce, bo plany z nim związane miały być nieco inne.
Niestety los, po raz kolejny sobie zadrwił. A być może celowo sprawił, by ta
historia tak się potoczyła, by zamknąć pewien etap z przeszłości , a otworzyć
nowy?
„Życie chyba tak wygląda, że czasem musi być bardzo, bardzo źle, właśnie po to, by zaczęło być dobrze. Pokręcone te ludzkie losy.”
Jakie tajemnice krył w sobie dworek? Jaką rolę w
tych tajemnicach odegrała Stefania i Andrzej? A jaką rolę przyjdzie odegrać
Zosi? Czy miejsce, które było świadkiem tylu wydarzeń, stanie się w końcu
ostoją, gdzie kwitną czereśnie, a wokół będzie panował spokój i szczęście?
I kim okaże się tajemniczy Szymon?
Nie oderwiecie się od tej powieści.
Magdalena Witkiewicz po raz kolejny zabrała mnie w cudowną podróż. Odkrywając tajemnice przeszłości, budując napięcie i sprawiając, że tak ciężko było mi odłożyć książkę na później. Otuliła mnie niczym ciepły kocyk, spod którego ciężko wyjść, gdy jest tak przytulnie i dobrze. Miałam okazję przeczytać tę książkę jakieś pięć lat temu i jakiś zarys tej powieści pozostał w mojej głowie.
Z wielką przyjemnością przeczytałam ją po raz kolejny, w dodatku w tak ślicznej oprawie z kolorowymi brzegami, które nadały tej książce jeszcze większego uroku.
I uważam, że to nadal jest
najlepsza książka Pani Magdy i już nie mogę się doczekać kontynuacji, która
będzie miała swoją premierę na koniec kwietnia. Mam nadzieję, że i Wy również
czekacie z niecierpliwością. A jeśli nie mieliście okazji przeczytać „Czereśnie
zawsze muszą być dwie”, to nie zwlekajcie długo. Polecam Wam tę książkę z
całego serduszka. Nie zawiedziecie się.
Za książkę dziękuję Ewuni z Kraina_Zaczytania_Ewy na Instagramie.
Sprawiłaś mi wiele radości.
Jeśli podoba Wam się to o czym piszemy na blogu i chcielibyście nas wesprzeć, możecie postawić nam wirtualną kawę. Wystarczy kliknąć w poniższy link.
Każdą wypijemy z wielką przyjemnością i będzie to dla nas ogromna motywacja do dalszej pracy nad blogiem.
Z pozdrowieniami A&S.
Na pewno przeczytam kiedyś tę książkę.
OdpowiedzUsuńChętnie poznam tę historię.
OdpowiedzUsuń