„Gdy los zamyka ci jedne drzwi, to chwilę potem otwiera inne.”Autor: Iwona Mejza
Tytuł: Święta w miasteczku Anielin
Cykl: Miasteczko
Anielin, tom 4
Wydawnictwo: Dragon
Data wydania: 11 - 10 - 2022
Liczba stron: 320
Gatunek: literatura obyczajowa, romans
Marianna upada na schodach i trafia do szpitala. Starsza pani nie tak planowała spędzić te święta…
Stefania nie lubi Bożego Narodzenia, odkąd zmarł jej tata, dlatego kobieta przesypia większość świątecznego czasu.
Krzysztof, zwany Makówą, mimo że prowadzi bujne życie towarzyskie, od lat spędza święta samotnie. Czy jeden telefon od notariusza może wszystko zmienić?
Malwina, wypalona i zmęczona pracą w korporacji, najchętniej spędziłaby ten
czas na bezludnej wyspie, z drinkiem w ręku. Jednak i do niej dzwoni tajemniczy
notariusz. Jego telefon sprawia, że kobieta przyjeżdża do Anielina, choć
niechętnie.
Dachy miasteczka oprószone są pierwszym śniegiem, w oknach pizzerii u Romano
migają ciepło światełka, a z cukierni Stefanii unosi się kuszący aromat
wypieków. Wszędzie czuć atmosferę świątecznego oczekiwania.
Czy Malwinie i Krzysztofowi uda się powrót do miejsca, o którym w rodzinach się nie mówiło? Jakie rodzinne tajemnice wyjdą na jaw po latach?
Kto odnajdzie swoje miejsce na
ziemi w Anielinie?
„Święta w miasteczku Anielin” to otulona świąteczną atmosferą opowieść o
otwieraniu drzwi do tajemnic z przeszłości i odkrywaniu sekretów miasteczka,
nieznanego nawet z rodzinnych anegdot.
„A los, skoro ma przynieść coś, cokolwiek, to i tak przyniesie, i trzeba będzie się z tym niespodziewanym zmierzyć”.
„Święta w miasteczku Anielin” Iwony Mejzy, to już
czwarte spotkanie z bohaterami serii „Misteczko Anielin”. Po raz kolejny z
wielką radością, mogłam zawiać do Anielina poznając losy nowych postaci.
Z wielką przyjemnością odwiedziłam moją ulubioną księgarnię braci Pruskich, która jest bardzo wyjątkowa i można powiedzieć, że wręcz niepowtarzalna. To takie „Miejsce z duszą” i niesamowitym klimatem. Drugim takim jest cukiernia Stefanii, gdzie już od wejścia unosi się cudowny aromat domowych wypieków i świeżo palonej kawy. Opis tych smakołyków sprawił, że niejednokrotnie ściskało mnie w żołądku, do tego stopnia, że kolejnego dnia osobiście udałam się do cukierni po pyszny kawałek sernika, przy którym kończyłam czytać tę książkę.
Jednak niech mój wstęp Was nie zwiedzie, że to będzie cukierkowa powieść. Bo
choć wypełniona jest aromatem świąt, to problemy z którymi muszą zmierzyć się
nasi bohaterowie, nie są łatwe. Szczególnie jeśli chodzi o tajemnice z
przeszłości, którym trzeba stawić czoła, by kolejne pokolenia, nie musiały
ponosić kary za błędy przodków.
Ale czy to tak łatwo, wrócić do tego co było
kiedyś, przyznać się, do czegoś, co tyle lat się ukrywało i w dodatku potrafić
wybaczyć, ale w pierwszej kolejności sobie?
O tym mają się przekonać Malwina i Krzysztof,
którzy pewnego zimowego ranka dostają wiadomość od notariusza, który prosi ich
o spotkanie w rodzinny stronach, nic więcej nie zdradzając. Przekonuje ich
jednak, że to bardzo ważne i wszystkiego dowiedzą się na miejscu.
Czy ciekawość tego, co ma im do powiedzenia
zwycięży? Mają bowiem pojechać w rodzinne strony, o których w rodzinie nikt nie
chciał mówić. Ba, do tej pory nawet myśleli, że nie mają rodziny. Oni sami
nawet się nie znają, a są ponoć rodziną. Kim więc okaże się dla nich tajemnicza
Marianna, która według niektórych powinna mieć już ponad sto lat lub od dawna
nie żyć. Tym czasem, pomimo problemów zdrowotnych starsza Pani, ma się
niebywale dobrze i swoim barwnym ubiorem, w niczym nie przypomina schorowanej
staruszki. Niestety, to co na zewnątrz uda się zatuszować, nie zawsze idzie z
parą z tym, co skrywa się w środku. A wewnątrz, skrywała ogromy ciężar, którego
musiała się pozbyć, bo nie mogła tej tajemnicy zabrać do grobu.
Święta to jednak taki magiczny moment, kiedy
łatwiej przychodzi nam wyjawianie czegoś, co nie jest łatwe i gryzie nas od
wewnątrz. Atmosfera jednak sprawia, że pewne sytuacje, może łatwiej jest nam
zrozumieć, choć to co trzeba wyjawić, może zranić i zmienić wiele rzeczy w życiu
wielu osób.
Ale łatwiej jest też wybaczyć? Czy nasi
bohaterowie, będą potrafili zapomnieć, wybaczyć i żyć dalej, wiedząc, że nie
wszystko już będzie jak dawniej?
O tym musicie się koniecznie przekonać czytając tę
powieść. A gwarantuję Wam, że spędzicie miło czas i nie zabraknie w nim emocji.
Jeśli nie mieliście okazji przeczytać
wcześniejszych części, to nie stanowi to żadnego problemu. Tu bowiem historia
dotyczy nowych bohaterów, jest jedynie powiązana ze Stefanią, która prowadzi
cukiernię. I myślę, że po przeczytaniu tej książki, z przyjemnością sięgnięcie
po pierwsze tomy, by poznać wszystkich bohaterów „Miasteczka Anielin”.
Bardzo dziękuje autorce, że zdecydowała się na
powrót do Anielina, bo z wstępnych ustaleń wynikało, że seria miała się
skończyć na trzecim tomie. Wciąż jednak mam cichą nadzieję, że ten czwarty,
również nie będzie ostatnim i Pani Iwona, ponownie nas zaskoczy kolejnym tomem.
Nie można tak zostawić czytelników z takim zakończeniem, gdzie jeszcze tyle
może się wydarzyć. Jestem pełna nadziei.
Tym czasem zachęcam Was koniecznie do wpisania tej
książki na listę czytelniczą. Otuli Was ciepłem, wprowadzi w atmosferę świąt,
gdzie każdy pragnie tego ogniska i ciepła rodzinnego. A ta książka właśnie, ma
ogromny nacisk na rodzinę. Bo rodzina mimo zgrzytów i niekiedy częstych niedomówień,
zawsze jest i powinna być najważniejsza.
Jeśli podoba Wam się to o czym piszemy na blogu i chcielibyście nas wesprzeć, możecie postawić nam wirtualną kawę. Wystarczy kliknąć w poniższy link.
Każdą wypijemy z wielką przyjemnością i będzie to dla nas ogromna motywacja do dalszej pracy nad blogiem.
Z pozdrowieniami A&S.
Widzę mój wspaniały patronat. Uwielbiam cały cykl. Również polecam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWidzę mój wspaniały patronat. Uwielbiam cały cykl. Również pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń