„To spotkanie pokazało im, że czasami niemal obcy sobie ludzie szybciej znajdą wspólny język niż ktoś z rodziny. Czuli się w swoim towarzystwie tak dobrze, że mogłoby to trwać i trwać. Los sprowadził ich na wspólną drogę i podarował szansę, by wnieśli do swojego życia wiele dobrego. To był początek pięknej przyjaźni”
Autor: Ilona Gołębiewska
Tytuł: Ktoś mi bliski
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 02 - 11 – 2023
Liczba stron: 320
Gatunek: powieść obyczajowa
Warszawa spowita zimową aurą, sklep z pięknymi
rzeczami i siostry, których życie zaczyna się komplikować za sprawą
przypadkowego zdarzenia. Fortuna Vintage – to właśnie w tym miejscu spotykają
się niezwykli ludzie. I tu trafia stary medalion, który kryje wzruszającą
historię.
Zoja i Lena Wiśniewskie od czasów studiów mieszkają w Warszawie. Mają
artystyczne wykształcenie i kochają stare przedmioty. To dlatego założyły sklep
Fortuna Vintage z siedzibą na warszawskiej Pradze, Pewnego dnia zjawia się w
nim mężczyzna i przekazuje siostrom kufer pełen skarbów. Pośród nich jest
medalion ze szmaragdem. Czy poznają jego historię? Dokąd je zaprowadzi?
Celina Horn razem z wnukiem i synową mieszka na warszawskiej Starówce. Życie
jej nie oszczędzało. Straciła męża i jedynego syna. Mimo to stara się cieszyć
każdą chwilą. Udziela się w fundacji, pomaga synowej w prowadzeniu pracowni
tortów. Jednak nikt z jej bliskich nie wie, że skrywa tajemnicę, związaną z
mężczyzną, którego kiedyś kochała całym sercem. Ich drogi się rozeszły. Celina
po raz ostatni postanawia odnaleźć Stanisława. Czy pozna powód jego zniknięcia
przed laty? Czy zrozumie dlaczego musiał odejść.
Wzruszająca, tajemnicza i zaskakująca historia o tym, że każdy z nas nosi w
sercu jakąś niezagojoną ranę. Czasami jest nią tęsknota za kimś bliskim.
Wspomnienia tworzą przeszłość. Plany i marzenia nadają kierunek przyszłości. Od
nas zależy to, czy damy sobie szansę na szczęśliwe życie.
„Bo według statystyk, najlepsze pary to te, które zaczęły od przyjaźni.”
Ilona Gołębiewska po raz kolejny zabrała mnie w
cudowną podróż. Ta książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie i otuliła niczym
ciepły kocyk w zimowy wieczór. Po raz kolejny się nie zawiodłam.
„(…) mama zbierała różne przedmioty, sporo też ich miała po dziadkach. Zawsze nam mówiła, że są odbiciem ludzkiej duszy. Bo jednak trzeba mieć w sobie coś, co każe nam się zatrzymać, przyjrzeć na przykład pięknej pozytywce i poruszy w nas jakąś czułą strunę, skłaniającą , by ją ze sobą zabrać. I ja się z tym zgadzam.”
Książka skradła moje serce. Uwielbiam sklepy ze
starymi przedmiotami, którym nadano drugie życie. Niestety coraz mniej jest
takich rzeczy, bowiem światem zawładnęły chińskie masówki.
„Teraz żyjemy w świecie instant, wszystko ma być na już, na szybko i ma być tego dużo. Wygląda na to, że ta ideologia weszła do świata mody, biznesu, przetwórstwa. Produkuje się dużo ze słabych materiałów, ale za niewielką cenę. Tyle że ile taka rzecz może przetrwać? Rok? Kilka miesięcy? A potem ją wyrzucamy.”
Ale na szczęście są miejsca, gdzie takie cudeńka
można kupić i istnieją ludzie, którzy doceniają prawdziwą sztukę. Taki właśnie
sklep Fortuna Vintage, prowadzą dwie siostry Zoja i Lena na warszawskiej
Pradze. Obie siostry skończyły uczelnie na wydziale artystycznym. Lena zajmuje
się fotografią. Zoja maluje przepiękne obrazy. Sklep zaś stworzyły z miłości i
pasji i daje się to odczuć na każdym kroku.
„Miała nadzieję, że każda rzecz z ich sklepu trafi w dobre ręce. Wierzyła w to, że mają one w sobie pewną energię, którą przekazują kolejnemu właścicielowi. Oraz w to, że konkretna osoba przyciąga daną rzecz. Nieraz na jej oczach widziała jak dzieje się magia.”
Pewnego dnia do sklepu przychodzi starszy
mężczyzna. Trochę tajemniczy, ale niezwykle kulturalny. Przynosi kuferek z
różnymi rzeczami i prosi, by część pieniędzy ze sprzedaży przeznaczyły na
schronisko dla zwierząt. Drugą część dla siebie. On z tego nie chce nic, bo
ponoć i tak te przedmioty miały trafić na śmietnik, a on nie miał serca ich
wyrzucać, bo również ma ogromny sentyment do takich rzeczy, a przy okazji może
jeszcze pomóc zwierzakom. Dziewczyny się zgodziły, oczarowane tym co krył kuferek
oraz postawą Stryjewskiego.
„Jak to się mówi, znajdź w życiu dobrą pasję i podążaj za nią, to nie przepracujesz ani jednego dnia. Pasja to taka praca, ale z większą radością.”
Na dnie kuferka znajdują przepiękny, szmaragdowy
medalion. Nie znając wartości udają się do jubilera, który zgadza się
dowiedzieć czegoś więcej na jego temat. Czy jest to on produkcji polskiej czy
zagranicznej? Podejmuje się również zadania, by wycenić jego wartość. Przy
okazji informuje siostry, że w środku medalionu ukryte jest zdjęcie mężczyzny.
Zoja i Lena postanawiają zrobić zdjęcie które zamieszczają na stronie
internetowej. Mają nadzieję, że być może ktoś będzie wiedział coś więcej na
temat medalionu i mężczyzny ze zdjęcia. Niespodziewanie odzywa się do nich
wnuczek Celiny Horn, który twierdzi, że medalion należał do jej babci i zna ona
mężczyznę z fotografii.
„W jednej chwili może zmienić się tak wiele. Wystarczy jedno spotkanie, rozmowa, spojrzenie. Są jak zapowiedź czegoś, czego nie można już powstrzymać.”
Co wyniknie z tej historii? Kim jest tajemniczy
mężczyzna i jakim cudem medalion znalazł się u Stryjewskiego? Jakie tajemnice
skrywa przeszłość i dlaczego Celina to ukrywała przed wszystkimi?
O tym oczywiście musicie przeczytać, bowiem ta
historia mocno chwyta za serce i jest bardzo wzruszająca. Ponadto jest tak
pięknie napisana, że Ciężków wam będzie odłożyć książkę na potem.
„Moja mama zawsze mówiła, że człowiek sam w życiu wiele nie zrobi. Ale jak ma obok przyjaciół, to już może niemal wszystko.”
W dodatku Celina jest tak wspaniałą, serdeczną,
ciepłą i uczynną osobą, która wnosi mnóstwo radości w życie wielu osób, mimo iż
los nie był dla niej łaskawy. Najpierw historia sprzed lat, która sprawiła, że
musiała zacząć żyć na nowo. Później strata ukochanego męża i syna. To wszystko
potrafi człowieka załamać. Ona zaś znalazła w sobie mnóstwo siły i energii,
której nie raz zazdrości jej wnuczek Jakub, że mając tyle lat można góry
przenosić. Ale mając wokół siebie tyle wspaniałych osób, szczególnie dzieci w
fundacji, które mimo swoich chorób pokazują, że warto walczyć o życie i nie
wolno się poddawać. Również Celina jest przykładem na to, że życie jest jedno i
trzeba z niego korzystać każdego dnia.
„Wdzięczność. To słowo odmieniała codziennie na tysiąc różnych sposobów. Jej serce było nią wypełnione po brzegi.”
Ta historia mimo iż nie jest do końca obsypana
cukierkami i słodka jak lukier, bo niestety ma też i smutne momenty, tak jak w
życiu. Czasami doświadczamy gorzkiego smaku losu.
„Ale dlaczego tak jest, że są ludzie, którzy czerpią satysfakcję z krzywdzenia innych? Pojawiają się w czyimś życiu, narobią bałaganu i uciekają?
- Bo to zwykle dupki z kompleksami. Muszą komuś dowalić, żeby poczuć się lepiej.
- I to jest największe draństwo, jakie można komuś zrobić.”
Lecz mimo tych gorzkich nut goryczy, powieść jest
wręcz wspaniała, a to za sprawą bohaterów, którzy wnoszą do niej mnóstwo ciepła
i życzliwości. W dodatku większość scen jest wypełniona zapachem i okraszona
smakiem, pysznych tortów z pracowni „Tortownia”, którą prowadzi Bożenka, synowa
Celiny. To ona osładzała, te najtrudniejsze momenty. Takiej książki mi było potrzeba.
„Ich naczelną zasadą był to, by doceniać nawet najmniejsze sukcesy i celebrować wdzięczność.”
Spędziłam z nią cudowne chwile i polecam całym sercem. Jest idealna na zimowe wieczory dla wszystkich, którzy pragną oderwać się od codzienności i spotkać ludzi, którzy są bardzo serdeczni.
„Bo dopóki człowiek ma nadzieję, to czuje, że żyje. A jeśli jeszcze obok jest ktoś, kto czuje podobnie, to wszystko można razem pokonać.”
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Jeśli podoba Wam się to o czym piszemy na blogu i chcielibyście nas wesprzeć, możecie postawić nam wirtualną kawę. Wystarczy kliknąć w poniższy link.
Każdą wypijemy z wielką przyjemnością i będzie to dla nas ogromna motywacja do dalszej pracy nad blogiem.
Z pozdrowieniami A&S.
Na pewno sięgnę po tę powieść.
OdpowiedzUsuń