„Pamięć jednak jest ulotna. Jak zapach czereśni. Wydaje się, że pewne wydarzenia i emocje pozostaną w twoich wspomnieniach na wieki, a tracisz je już po chwili. Ale któregoś dnia drobny szczegół może przypomnieć ci wszystko…”
Autor: Magdalena Witkiewicz
Tytuł: Ulotny zapach czereśni
Cykl: Czereśnie
zawsze muszą być dwie, tom 2
Wydawnictwo: Flow
Data wydania: 24 – 04 - 2024
Liczba stron: 448
Gatunek: literatura obyczajowa, romans
Marianna zaczyna nowe życie. Podczas przeprowadzki
w jednej z książek znajduje zasuszone liście bluszczu. Momentalnie przypomina
sobie spacer przed laty, kiedy w łódzkim parku Rejtana spędziła cudowne chwile
z Michałem, mężczyzną, którego kochała.
Piękne wspomnienie sprawia, że odżywają skrywane
przez lata emocje – rozgoryczenie spowodowane niechęcią rodziny do jej wybranka
i tęsknotę za niespełnioną miłością. Zapisane w pamięci kadry z beztroskiej
młodości przywołują również tragiczne losy prababci Elsy…
Elsa Zellmer pochodziła z zamożnej rodziny o
niemieckich korzeniach. Wbrew bliskim wyszła za mąż za Maksymiliana
Brzozowskiego, syna zubożałych polskich patriotów. Niezwykła miłość zwykłych
nastolatków pokonała wiele trudności i wszystko wskazywało na to, że ta
historia znajdzie szczęśliwe zakończenie. Wtedy jednak kapryśny los zesłał na
nich ogromną tragedię...
Czy rodzina Elsy widziała więcej niż oczy
zakochanej kobiety? Czy Marianna odważy się odczarować przeszłość? Czy dzięki
poznaniu losów prababki sprawi, że drzewko rodowe rozkwitnie szczęściem?
To opowieść o uczuciach ulotnych jak zapach czereśni, których owoce smakują
słodko bez względu na upływający czas i przeciwności losu.
„Życie jest chwilą. Składa się z miliona ulotnych momentów, których czasem nawet nie dostrzegamy. Czasem coś się dzieje w mgnieniu oka i nim to zauważymy i zdążymy zareagować, jest zbyt późno, by zmienić bieg wydarzeń. Często nie zdajemy sobie sprawy, że to, co się wydarzyło bądź nie wydarzyło, ma ogromny wpływ na przyszłe pokolenia.”
Magdalena Witkiewicz po raz kolejny zabrała mnie w
cudowną podróż. Otulona zapachem czereśni, zatopiłam się dosłownie w każdej
stronie.
Z każdą książką autorka stawia sobie wysoką
poprzeczkę i jestem pod ogromnym wrażenie, z jaką lekkością ją pokonuje.
„Ulotny zapach czereśni” to książka z którą
spędzicie wspaniałe chwile. Przeniesiemy się do magicznej Łodzi i Gdańska –
poznamy daleką przeszłość prababci Marianny -
Elsy za czasów przedwojennych, odwiedzimy lata 90 poznając dalszą historię
rodzinną oraz poznamy teraźniejszość. Wszystko to przeplatane w tak piękny i
ciekawy sposób, że trudno tę książkę odłożyć, bo ciekawość co będzie dalej,
jest o wiele większa.
„- Gdybym tylko mogła być szczęśliwa, po drodze nie raniąc innych.
- Nie zawsze tak się da. Często jest tak, że radość równoważy się smutkiem.”
Marianna znajduje książkę z zasuszonym kwiatem
bluszczu. Budzą się w niej wspomnienia. Powracają uczucia, emocje. Czy miłość
prawdziwa, ta, która sprawia, że motylki fruwają w brzuchu istnieje naprawdę? A
może to tylko sen? A może, to my dokonujemy złych wyborów?
„W życiu należy się kierować najpierw rozumem, a potem sercem. Taka zasada gwarantuje szczęście.”
Czy aby na pewno?
A może to właśnie serce, cały czas nam podpowiada,
którą drogę powinniśmy wybrać, by osiągnąć szczęście. A my wciąż wybieramy na
przekór, idąc pod prąd, pokonując zakręty…
Marianna była zakochana, szczęśliwa, ale Michał
nie zdobył akceptacji rodziny. Jego ojciec był alkoholikiem, co bardzo się nie
podobało wykształconym rodzicom Marianny, którzy mając lekarskie wykształcenie,
właśnie otwierali swoją prywatną klinikę. Bo przecież nie wypada kochać kogoś,
kto poza miłością nic nie może oferować. Co ludzie powiedzą? No właśnie…
Marianna też miała marzenia, pragnęła zupełnie czegoś innego, niż wymarzyli
sobie dla niej rodzice. Czy można się im przeciwstawić?
„Miałam wrażenie, że nasi rodzice ustawiają nam życie, które tak naprawdę my powinniśmy planować.”
Czasami wystarczy jeden źle zrobiony krok i
wszyscy za to płacą… Czy wybór dokonany przez Mariannę, okaże się tym właściwym
i dobrym?
Czy rodzinna tajemnica, która zostanie odkryta,
sprawi, że uda się naprawić troszkę tę przeszłość i sprawić, by kolejne
pokolenia nie popełniały tych samych błędów? Czy jeśli ktoś jest sobie pisany,
to wcześniej czy później i tak jego droga zejdzie się z tą drugą połówką?
A może miłość i wspomnienia, są ulotne niczym
zapach czereśni…?
Na te i inne pytania, odpowiedzi znajdziecie w
książce.
„A gdyby tak nagle się zatrzymać i zastanowić się, czy to, co całe życie braliśmy za prawdę, tą prawdą jest faktycznie? A może los cały czas nam wskazywał drogę do odkrycia rodzinnych tajemnic, tylko my, żyjący w szalonym pędzie codzienności, zupełnie tego nie dostrzegaliśmy?”
Dla mnie była to cudowna podróż. Wspaniale było
przejść się uliczkami dawnej Łodzi. Odwiedzić Gdańsk. Poznać tajemnice
rodzinną, która wywołała mnóstwo emocji. Bo ta książka jest nimi przepełniona.
W dodatku nie dość, że ma wspaniałe barwione brzegi, to w środku znajdują się
przepiękne fotografie, które sprawiają, że jeszcze bardziej możemy poznać i
wyobrazić sobie naszych bohaterów i miejsca w których toczy się akcja powieści.
Jedyne czego mi zabrakło, to zbyt krótkie
odwiedziny u Zosi. Może w następnej powieści Pani Magdo, zawitamy tam na
dłużej? Tyle się u niej dzieje… Z przyjemnością, zagościłabym w dworku w Rudzie
Pabianickiej na dłużej.
„Marzenia uskrzydlają. I jeżeli masz obok kogoś, kto dmucha w twoje żagle, to naprawdę możesz popłynąć daleko.”
„Ulotny zapach czereśni” można czytać razem jak i osobno.
Ale jeśli nie mieliście okazji przeczytać tomu pierwszego „Czereśnie zawsze
muszą być dwie”, to koniecznie zacznijcie od tej części. I choć drugi tom jest
przepiękny, pełen emocji, wspaniałej historii, to dla mnie, tom pierwszy nadal
jest numerem jeden.
Polecam Wam z całego serca tę książkę. A poniżej
zamieszczam fragment książki i wspaniałe cytaty, które mam nadzieję, jeszcze
bardziej Was do tego zachęcą….
Za egzemplarz recenzencki dziękuję WydawnictwuFlow.
„Codziennie przed naszymi oczami przesuwają się
obrazy, niczym widoki za oknem pędzącego pociągu. Chyba tylko nieliczni
potrafią zatrzymać się na jeden, dwa oddechy, zamrozić kadr, jak stop-klatkę na
filmie, by poczuć konkretny moment. Tę ulotną chwilę, która przecież nigdy
już nie powróci.
Jednego dnia jesteśmy dzieckiem, zamykamy oczy,
wydawałoby się, na sekundę, i nagle ze snu wyrywa nas o szóstej
piętnaście gwałtowny dźwięk budzika, który od samego rana przypomina nam, że
jesteśmy dorośli, że czeka nas mnóstwo obowiązków, że jesteśmy kowalem własnego
losu, odpowiedzialni za siebie i za innych.
Okładki książek, które stoją na naszych półkach,
mówią nam, że bogaci ludzie wstają o piątej rano, że wykorzystują każdą
chwilę na swój rozwój, każdy moment na działanie, które przybliża nas do celu.
Tym celem ma być nowy dom, lepszy samochód, niezależność finansowa, władza,
satysfakcja…
A gdyby tak zamknąć jeszcze raz oczy
i zastanowić się, czy naszym życiowym celem nie powinno być po prostu
szczęście? Szczęście na naszych własnych zasadach, a nie zbudowane na
oczekiwaniach naszych bliskich. Szczęście, którego twórcami jesteśmy my sami,
nasze radości, smutki i zmartwienia, a nie ciągnące się za nami
traumy pokoleniowe.
Czy ja tuż przed pięćdziesiątką wreszcie to
zrozumiałam?
Czy umiałam powiedzieć „stop”?
Chyba tak. I kiedy w końcu zatrzymałam
to błędne koło błahych przyczyn i tragicznych skutków, przeszłość powoli
zaczęła pukać do moich drzwi. I pokazywać się z zupełnie innej
strony. Jakby opadła kurtyna pozorów, a ja odkryłam, że na niektóre sprawy
muszę spojrzeć z nowej perspektywy.
Kiedy kończysz trzydzieści lat, wszyscy mówią, że
życie zaczyna się po trzydziestce. Tak samo mówią, gdy obchodzisz czterdzieste
urodziny. A może życie zaczyna się po pięćdziesiątce? Kiedy dzieci
dorastają, wyfruwają z rodzinnego gniazda, a ty wreszcie możesz się
skupić na sobie i robić to, o czym zawsze marzyłaś…
Tylko czy ty w ogóle miałaś jakieś marzenia?
Czy ten wirujący świat pozwolił ci marzyć? A może miałaś, a po prostu
o nich zapomniałaś?
Dałam sobie czas na zastanowienie się nad tym
wszystkim, bo przecież życie zaczyna się właśnie teraz. Nieważne, ile masz lat
i w jakim momencie się właśnie znajdujesz.
Teraz…”
*fragment książki „Ulotny zapach czereśni” Magdaleny Witkiewicz.
Źródło: https://www.legimi.pl/ebook-ulotny-zapach-czeresni-magdalena-witkiewicz,b1190240.html
Cytaty pochodzące z książki „Ulotny zapach
czereśni” Magdalena Witkiewicz”:
„A gdyby tak nagle się zatrzymać i zastanowić się,
czy to, co całe życie braliśmy za prawdę, tą prawdą faktycznie nie jest? A może
los cały czas nam wskazywał drogę do odkrycia rodzinnych tajemnic, tylko my,
żyjący w szalonym pędzie codzienności, zupełnie tego nie dostrzegaliśmy?”
„(…) bo przecież życie zaczyna się właśnie teraz.
Nieważne, ile masz lat i w jakim momencie się właśnie znajdujesz. Teraz…”
„-Czasem nie warto grzebać w przeszłości –
mruknęła babcia. – Trzeba ją zostawić i dać spokój tym, którzy odeszli. Święty
spokój – dodała po chwili.”
„Wierzę, że jeżeli ktoś kocha to, co robi, i
konsekwentnie dąży do celu, to pieniądze go będą lubiły.”
„-
(…) Przecież każdy jest kowalem własnego losu.
-
No nie wszystko zależy od nas.
- Mania, może nie wszystko, ale naprawdę wiele.”
„Nie wpadłam wtedy na myśl, że wyjście poza pewnego
rodzaju schemat, poza strefę komfortu, czasem może się okazać bardzo dobrym
rozwiązaniem, a nawet furtką do wolności.”
„O pewnych
sprawach można mówić, wręcz należy, a pewne, te bardziej niechlubne, trzeba
zapomnieć.”
„Niektórzy właśnie tak mają, że gdy się o nich
zabiega, pozostają obojętni, a gdy się ich traktuje obojętnie, stają się
walecznymi zdobywcami.”
„- Jeden wieczór… - powiedział któregoś dnia. – Daj mi tylko jeden wieczór, a potem zdecydujesz. Taki scenariusz pasuje na bajkę z happy Endem, prawda? A ty przecież lubisz baśnie.”
„Marianko, życie składa się z wielu elementów. Aby
człowiek był szczęśliwy, trzeba działać tak, aby wszystkie te elementy były w
równowadze. Jesteś dla mnie bardzo ważna, ale jeżeli nie będę się realizował
zawodowo, to nie będę mógł być w pełni szczęśliwy.”
„Nie wszystko złoto, co się świeci, pamiętaj. (…)
A czasem największy skarb może być w niepozornym opakowaniu.”
„- W rodzinie nie tylko trzeba się chwalić. Czasem można ot tak, po prostu porozmawiać. Nawet o trudnych sprawach. Przecież z bliskimi trzeba dzielić i radość, i smutki.”
„Tęsknota leży gdzieś na samym dnie serca, z
każdym dniem przykrywana przez inne emocje…”
„-
Kobieta musi być niezależna – przekonywała mnie. – Na tym polega miłość. Do
partnera i samej siebie.
-
Na niezależności? – dziwiłam się.
- Tak, na tym, że z kimś chcesz być, Anie że musisz, bo jesteś od niego zależna. Nieważne czy finansowo, czy w jakikolwiek inny sposób. Musisz zdobyć zawód, iść do pracy. Musisz mieć świadomość, że w razie czego jesteś w stanie dać sobie radę. Utrzymać siebie i dzieci.”
„Czasem człowiek budzi się i nagle wie, że tego życia zostało mu już mniej niż więcej. I jest przekonany, że musi teraz to szczęście wyciskać jak cytrynę. Do ostatniej kropelki. Marzy o czymś, ale w tych marzeniach jest zupełnie sam. Pewna formuła się po prostu wyczerpała.”
„Zawsze wierzyłaś w bajki. I zawsze kochałaś happy endy. Ale czasem tym szczęśliwym zakończeniem jest właśnie rozwód. A w zasadzie nie zakończeniem, początkiem czegoś zupełnie nowego.”
„To chyba pierwsza oznaka końca związku. Nie kłócisz się, bo ci nie zależy. Bo nie chcesz nikogo przekonywać do swoich racji, bo masz gdzieś, co on czy ona pomyśli. Póki się spieracie, jest ratunek, a gdy jest już wam wszystko jedno, to możesz pakować walizki. Albo męża, albo swoje.”
„Zacznij się nad swoim życiem zastanawiać wcześniej niż tuż przed śmiercią. Abyś miała trochę więcej czasu na zmiany.”
„Pytałaś, czy czegoś w życiu żałuję. Tak, jak powiedziałam, żałuję tego, że słuchałam się innych i że wymagałam tego, by się mnie słuchano… A każdy powinien iść swoją drogą. Tą, którą wskazuje mu serce.”
„Jak jest źle, to jest większa szansa, że za chwilę będzie lepiej.”
„(…)pieniądze szczęścia nie dają. Owszem, pomagają bardzo, ale nie można za nie kupić życia. Można je tylko uczynić trochę lepszym, wygodniejszym, mniej bolesnym. Ale każdy ma tyle czasu, ile jest zapisane w gwiazdach.”
„Chciałbym
ci powiedzieć, że tego kwiatu jest pół światu, ale obaj wiemy, że tych
właściwych kwiatów jest tylko kilka. Teraz pewnie ci się wydaje, że istnieje
tylko jeden, ale naprawdę jest szansa, że gdzieś tam rośnie drugi.”
Recenzję pierwszej części znajdziecie klikając TUTAJ - CZEREŚNIE ZAWSZE MUSZĄ BYĆ DWIE.
Jeśli podoba Wam się to o czym piszemy na blogu i chcielibyście nas wesprzeć, możecie postawić nam wirtualną kawę. Wystarczy kliknąć w poniższy link.
Każdą wypijemy z wielką przyjemnością i będzie to dla nas ogromna motywacja do dalszej pracy nad blogiem.
Z pozdrowieniami A&S.
Mam jeszcze do nadrobienia pierwszą część, ale na pewno przeczytam obie.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Koniecznie zacznij od tomu pierwszego. Miłego czytania.
UsuńChętnie przygarnęłabym tę serię, nie tylko ze względu na opowiedzianą w niej historię, ale też ze względu na wydania.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby to się udało. Będziesz zachwycona.
UsuńPięknie!!! Ta książka to jedno z moich marzeń.
OdpowiedzUsuń