„Kiedyś jeszcze będzie pięknie. Niebo będzie tak samo niebieskie, słońce tak samo będzie raziło w oczy. Trawa pozostanie zielona. Wiatr będzie nadal rozwiewał nam włosy i tak samo będziemy się denerwować, gdy zacznie padać deszcz, a my nie weźmiemy z domu parasola.”
Autor: Magdalena Witkiewicz
Tytuł: Córka
Generała
Wydawnictwo: Skarpa
Warszawska
Data
wydania:
23-02-2022
Liczba
stron:
382
Gatunek: literatura
obyczajowa, powieść historyczna
MOJA
OCENA: 10/10
Inspirowana prawdziwymi wydarzeniami poruszająca opowieść o trudnej miłości w cieniu walki o przetrwanie.
Każdy w Wolnym Mieście Gdańsku czuje, że wojna
wisi w powietrzu. Jednak myśli Andrzeja Tapera zaprząta coś zupełnie innego -
jest z wzajemnością zakochany w Elise, córce emerytowanego niemieckiego
generała, zafascynowanego Hitlerem i jego ideologią. Generał von Hummel, który
nie akceptuje relacji córki z Polakiem, zrobi wszystko, by chronić swoją
rodzinę, nawet jeśli miałby stanąć na drodze wielkiemu uczuciu…
Jak potoczą się losy Elise? Czy Andrzej zdradzi
miłość swojego życia? Jak wojenna zawierucha wpłynie na los zakochanych i czy
przyjaciele będą w stanie wypełnić pustkę w sercu Andrzeja?
Pani Magdalena za
każdym razem swoim powieściom stawia bardzo wysoką poprzeczkę. Każdy sięgając
po kolejną książkę, myśli sobie, że po przedniej nic już nas nie zaskoczy, po
czym otwiera szeroko oczy ze zdumienia i mówi: „Ta pisarka ma ogromny talent”. Tak, to prawda. Każda książka jest
zachwycająca, pełna emocji i tak dokładnie przemyślana.
Moją pierwszą książką
Magdaleny Witkiewicz, którą przeczytałam była: „Czereśnie zawsze muszą być dwie”.
Jeszcze kilka dni po jej przeczytaniu, odtwarzałam ją sobie w głowie i myślę,
że tę książkę powinni również zekranizować. Tyle tam było emocji, ta historia
sprzed kilkunastu lat… Wciągająca i pełna tajemnic. Nie zabrakło w niej również
humoru. Przez każdą kolejną przeczytaną płynęłam, śmiałam się… A „Drzewko szczęścia” to już totalnie zwaliło
mnie z nóg… i mocno rozbolał mnie przy niej brzuch – ze śmiechu
oczywiście. Tak dobrej i śmiesznej
komedii już dawno nie czytałam. Babcia Kornelia, nie ma sobie równych. I to
również kolejny bardzo dobry materiał na film.
Bo takich ”polepszaczy humoru”, nam właśnie teraz brakuje.
„Cieszmy się chwilą, codziennością. Każdym dniem. I żyjmy tak, jakby jutra miało nie być.”
„Córka generała”, nie
wiem czy mogę tak to napisać, ale wszystkie do tej pory napisane powieści przez
Magdalenę Witkiewicz, zamiata pod dywan. Ta książka swoją fabułą, stylem i
opisanymi w niej historiami, wybija się wysoko w górę i nie wiem czy uda się ją
kiedykolwiek przebić.
Ile tu jest emocji…
Tego się nie da opisać, bo to trzeba przeczytać i przeżyć.
„Nie zawsze w życiu możemy postępować tak, jak byśmy chcieli (…). Czasami inni podejmują za nas decyzję i po wielu latach okazują się one trafne. Wtedy jesteśmy im wdzięczni, że pokierowali nas w odpowiednią stronę.”
Historia zaczyna się
współcześnie i opowiada ją Magdalena, która pracuje jako tłumacz i specjalizuje
się w tekstach prawniczych. Podczas jednych z takich tłumaczeń poznaje Andreasa
Schmidta, mieszkającego we Frankfurcie na Menem, ale od kilku lat często przyjeżdżającego
do Polski. Andreas mówił płynnie po polsku, bowiem jego matka pochodziła ze
Szczecina i dbała oto, by w domu mówiono w dwóch językach. Ponadto jego babcia
mieszkała w czasach wojennych w Wolnym Mieście Gdańsk i to miasto jest mu
również bardzo bliskie.
„Tak sobie myślę, że fajnie być dorosłym. Nikt Ci wtedy nie mówi, co i jak masz robić. A skoro oboje jesteśmy dorośli, to my decydujemy, co wypada, a co nie wypada, prawda?”
Między nimi nawiązują
się bliższe relacje. Mimo początkowego dystansu ze strony Magdy, która uważała,
że mając 34 lata, rozwód na koncie i
nastoletnią córkę Paulinę, to nic dobrego jej się już nie może przydarzyć. Ale los wobec niej miał inne plany. Oboje z
Andreasem, który pięć lat wcześniej pochował żonę – jego największą miłość –
zakochują się sobie. Bo prawdziwa miłość odnajdzie się, mimo wcześniejszych
burz. To wszystko co nas spotyka, zapisane jest już od dawna na naszych kartach
historii. Niekiedy jednak trzeba przejść trudną drogę, by dotrzeć do właściwego
miejsca. I tak było też teraz, oni mieli się spotkać, bo to im było pisane.
Dlaczego? Dowiecie się z książki oczywiście, tutaj niczego nie zdradzę.
„Kiedy dzieje się coś złego, trzeba dać sobie chwilę na cierpienie, a później podnieść dumnie głowę i ruszyć do przodu.”
Pewnego dnia
Magdalena wybrała się do domku swojej babci Halinki na Kaszubach w Bukowej
Górze. Na poddaszu znajduje piękną dziecięcą kołyskę, a w niej ukryte teczki
podpisane: Opowieść: Elise, Andrzeja, Haliny. Trzy historie opisane z
perspektywy tych trzech osób. Każda bardzo wzruszająca i pełna emocji, którą
czuć na każdej kartce tej książki, a ich akcja rozgrywała się w Wolnym Mieście
Gdańsk. Przed i czasie drugiej wojny.
Elise była córką
niemieckiego generała von Hummela, dla którego słowa Hitlera były niczym
Biblia, święte i nie do podważenia. A każdy kto uważał inaczej, mógł stracić
życie.
„Zastanawiające jest to, w jaki sposób jeden mały człowiek może namieszać w głowie, wydawałoby się, mądrym ludziom.”
Elise była
wychowywana w świecie, który dla niej był idealny. Ojciec trzymał ją od tej
prawdziwej wersji życia z dala. Dla niej świat wyglądał dobrze i sielsko. Co
tydzień w ich domu organizowane były przyjęcia na których Elisa grała ulubiony utwór
ojca dla Elise Beethovena. A kilka razy udało jej się zagrać wraz z Majorem
Żychoniem utwór : „Już taki jestem zimny drań”. Panie dobrze bawiły się przy
kobiecych pogaduszkach, a Panowie zamykali się w pokoju przy męskich rozmowach
w gabinecie Generała, gdzie nikt nie miał dostępu.
„Jak to jednak w życiu bywa, nie zawsze można odwrócić głowę od prawdy, która prędzej czy później nas dopadnie…”
I to dla Elise było
rzeczą normalną, do momentu aż poszła na studia. Tam po raz pierwszy zderzyła
się z prawdziwą rzeczywistością, której tak do końca nie dopuszczała do siebie.
Ale właśnie wtedy poznała Andrzeja, w którym szaleńczo się zakochała. Niestety
miłość do Polaka była czymś zakazanym i nie dopuszczalnym. O czym przekonała
się na własnej skórze.
„Niestety, z marzeniami tak już jest, że niektóre się spełniają nie do końca w taki sposób, jak byśmy tego chcieli.”
Czy uda im się
przerwać tę wojenną burzę. Czy los pozwoli im być razem, mimo niechęci do
Polaków ze strony rodziny? Bo jedynymi Polakami, których jak to General mawiał „należy
tolerować chociaż trzeba uważać”, był właśnie major Żychoń i jasnowidz Stefan
Ossowiecki. Jakie trudności będą musieli pokonać? I czy miłość, faktycznie ma
kolor czerwieni? O tym dowiecie się z kartek książki.
„Czasy wojenne były bardzo trudne, to chyba żadna odkrywcza myśl. Jednak mimo to ludzie tak samo kochali, tak samo marzyli i potrafili być szczęśliwi. Jednym było to dane na długo, innym wcale, a jeszcze inni mogli się cieszyć tą swoją radością zaledwie przez krótką chwilę.”
Halinka i Józef, to
kolejna zakochana para, której przyszło zmierzyć się z miłością w obliczu
wojny. Najlepsi przyjaciele Andrzeja, a po pojawieniu się Elise, dziewczyny
bardzo się zaprzyjaźniły ze sobą. Dla Haliny jak i Elise narodowość nie miała
znaczenia, liczyły się uczucia i przyjaźń. Nawet Józef ją polubił. A on, nie nawiedził
Niemców i często brał udział w ich prowokacjach, bo jak twierdził, miłość do
ojczyzny poza miłością do Haliny była najważniejsza i musiał chronić Polskę i
jej dobre imię za wszelką cenę.
„Wiedziałam, że muszę dzielić się nim z Polską, ale w pełni to akceptowałam. I chyba za to również go tak mocno kochałam. Za jego wartości i za to, jak wiele był w stanie poświęcić w obronie tego, do czego był przekonany. Tak jak zawsze walczył o ojczyznę, tak samo gotów byłby oddać życie również za mnie i nasze dzieci.”
Czy tej parze również
uda się przetrwać wojnę? Z jaką odwagą i determinacją przyjdzie im się
zmierzyć? Czy wiara w marzenia i lepsze juro w końcu nadejdzie? I ile siły będą
musieli w sobie znaleźć, by stawić czoło okrutnej wojnie?
„Póki nie wiesz, co się stanie, możesz jeszcze mieć nadzieję. Później już możesz tylko liczyć na cud.”
Ta książka dostarczy
wam wielu emocji. Wielu wzruszeń, łez. Bez chusteczek się nie obędzie. Ale jest
napisana w tak piękny sposób, że trudno się od niej oderwać, bo wciąga od
pierwszych stron. Jeszcze długo po jej przeczytaniu, próbowałam ochłonąć i
dojść do siebie, bo po moim policzku płynęły łzy.
„Zawsze w życiu jest coś za coś. I dlatego chyba nie ma sensu się zastanawiać nad wyborami, których nigdy nie mieliśmy szansy dokonać. Życie jest tak pomyślane, że decyzje podejmujemy tylko raz. Gdy wybierzemy złą drogę i pobłądzimy w lesie, możemy zawrócić, ale przy wyborze drogi życiowej jest nieco inaczej. Czasu nie można cofnąć. Czy gdybym mógł, zrobiłbym to? Nie wiem… Naprawdę nie wiem.”
Historia tych osób
jest tak ujmująca, tak wciągająca, że ciężko odłożyć tę książkę na bok, by
złapać oddech. Miałam wrażenie, że jestem świadkiem czegoś niesamowitego. Że
znajduję się w jej centrum, patrzę i tak bardzo chciałabym wyciągnąć do nich
rękę, czasami przytulić lub pomóc. My nawet w połowie nie jesteśmy w stanie
sobie wyobrazić do czego człowiek jest w stanie posunąć się w obliczu śmierci.
Zamiast przeżywać miłość, cieszyć się rodziną, to musi walczyć o każdy następny
dzień by go przeżyć. I dokonywać trudnych wyborów, nie zawsze zgodnych z naszym
sumieniem.
„Bohaterem nie jest ten, kto sięga po bron, lecz ten, kto, nie używając broni, potrafi rozwiązać konflikt lub potrafi skutecznie powstrzymać innych, by po tę broń nigdy nie sięgnęli.”
I choć nigdy nie
byłam w Gdańsku, to po przeczytaniu tej książki, jeszcze bardziej chciałabym
odwiedzić to miasto. Tamten Gdańsk był z pewnością inny i wiele miejsc, czy
budynków już nie przetrwało. Ale wszystkie te miejsca akcji opisane w książce są
prawdziwe, poza domkiem w Bukowej Górze. Pani Magdalena Witkiewicz włożyła w
napisanie tej powieści wiele pracy i wiele serca, przeanalizowała wiele źródeł
historycznych, byśmy mogli wraz z bohaterami przeżywać każdą emocję. To się
naprawdę dało odczuć. To coś niesamowitego. Obiecałam sobie, że jeszcze w tym
roku wybiorę się do Gdańska, zabiorę ze sobą książkę i przejdę się tymi
uliczkami, co chadzali bohaterowie. By móc raz jeszcze doznać i przeżyć z nimi
te emocje. A punktem obowiązkowym będzie wizyta w Perle Bałtyku, która
przetrwała do dzisiaj i jak wspomina Pani Magdalena, serwują tam pyszne placki ziemniaczane z
kurkami. Już mi ślinka cieknie. A kto wie, może i sama autorka książki zgodzi
się ze mną je zjeść?
Za egzemplarz
recenzencki dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Skarpa Warszawska.
„Czasem los stawia na naszej drodze ludzi, którzy wydają się wrogami, a stają się naszymi przyjaciółmi, mimo iż już nigdy w życiu ich nie zobaczymy.”
A jeśli podoba Wam się to o czym piszę na blogu i chcielibyście mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę. Wystarczy kliknąć w poniższy link.
Każdą wypiję z wielką przyjemnością i będzie to dla mnie ogromna motywacja do dalszej pracy nad blogiem.
Z pozdrowieniami Ania.
Jestem już po lekturze i Magda mnie nie zawiodła. Niebawem opublikuję recenzję.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podobała ci się książka. Z przyjemnością odwiedzę Twoją stronę by zapoznać się z Twoją opinią. Pozdrawiam cieplutko.
UsuńTo książka, którą chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj koniecznie, lektura jest warta uwagi. Spodoba Ci się.
UsuńTen cytat o cierpieniu i podniesieniu dumnie głowy - tak bardzo na czasie... Książka zapowiada się ciekawie, niewykluczone, że przeczytam
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że po opublikowaniu tej recenzji, na drugi dzień zderzę się z fabułą tej książki w rzeczywistości. To co się stało na Ukrainie, rozlało we mnie jeszcze więcej emocji. Mam nadzieję, że to zaraz się skończy i ludzie nie będą musieli przeżywać i dokonywać takich wyborów, jak nasi bohaterowi.
Usuńo autorce słyszałam, ale nie miałam okazji czytać jej twórczości. Jednak Twoja recenzja bardzo mnie do tego zmotywowała :-)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, przeczytaj koniecznie, bo naprawdę warto. Polecam.
UsuńCieszę się że jesteś zadowolona z lektury. Niebawem będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Jest w niej mnóstwo emocji, które warto przeżyć i poznać tę historię.
UsuńBardzo fajna recenzja z pięknymi zdjęciami z chęcią zapoznam się z nią
OdpowiedzUsuńJest mi bardzo miło. Dziękuję.
UsuńCzęsto sięgam po takie książki i chętnie skuszę się na tę lekturę.
OdpowiedzUsuńNie zawiedziesz się, a nawet będziesz nią oczarowana. Gwarantuję.
UsuńWoW to już kolejna ksiażka tej autorki fajnki napewno sie ucieszą. Ja jak na razie mam przesyt tematu wojny. Wirzę że warto przeczytać tą publikacje.
OdpowiedzUsuńOj warto, warto. I polecam gorąco, bo tę książkę naprawdę warto przeczytać.
UsuńMam tę książkę na mojej liście czytelniczej. Nie mogę się jej doczekać :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się. Nie zwlekaj zbyt długo.
UsuńSuper autorka i Jej kolejna ciekawa ksiażka. Rewelacyjne są te cytaty, ile w nich prawdy...
OdpowiedzUsuńTo prawda. Cytaty jak nic, oddają niestety i naszą rzeczywistość. Polecam Madziu, przeczytaj tę książkę koniecznie.
UsuńKsiążkę mam, ale jeszcze jej nie czytałam. Bardzo mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuń