„Serca poszły w odstawkę. Ludzie są mniej wrażliwi. Niby wszędzie światła, latarnie, żarówki, a jednak pomimo to ciemniej jakby i widzą mniej.”Autor: Magdalena Kordel
Tytuł: Światełko w oknie
Cykl: Miasteczko,
tom 4
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 06 - 11 - 2023
Liczba stron: 448
Gatunek: literatura obyczajowa, romans
W te święta Magdalena Kordel zapali światełko w
oknie także dla Ciebie
Basia bardzo potrzebuje cudu. Od kiedy jej tata, Michał, zginął w wypadku
samochodowym, dziewczyna z beztroskiej nastolatki musiała stać się mamą nie
tylko dla swoich siostrzyczek Emilki i Amelki, ale i dla Kornelii, bo dla niej
odejście Michała to cios, strata, z którą nie może się pogodzić. Żyje z duchem
męża, zapominając o tym, że właśnie teraz córki najbardziej potrzebują jej
miłości.
Klementynę opuściła magia. Pierniki, które co roku piekła, kierowana jakby
nadprzyrodzoną mocą, zupełnie jej nie wychodzą. Nie rozumie, co się wydarzyło,
i nie wie, jak temu zaradzić. Martwi się, że w tegoroczne święta zawiedzie wszystkich
– swoich najbliższych i tych, którzy bez jej wypieków nie wyobrażają sobie
Bożego Narodzenia.
Na szczęście są Imka i Miłka, przyjaciółki, które nie dopuszczą do tego, by
tegoroczna Gwiazdka okazała się katastrofą.
Kornelia, Basia i bliźniaczki przeprowadzają się do Miasteczka, a tam Duchy
Świąt biorą sprawy w swoje ręce. Bożonarodzeniowa magia z każdym dniem powoli
zaczyna działać, a w ich serca Wstępuje nadzieja.
Światełko w oknie to niezwykła opowieść pełna emocji. Wzruszająca nawet tych,
którzy świąt się boją i dla których ten czas stracił magię. Historia o sile
przyjaźni i rodziny, o nowych początkach i o tym, że kiedy uwierzymy w drugiego
człowieka, cuda po prostu zaczynają się dziać. Wystarczy dać im szansę.
„A ja ci tyle razy powtarzałam, że po to ma się przyjaciół, żeby te kłopoty dzielić. Takie podzielone z miejsca tracą na objętości i wadze i łatwiej się z nimi uporać.”
Magdalena Kordel po raz kolejny zabrała mnie w
niezwykłą podróż. Jak ja kocham książki autorki, to nawet sobie nie wyobrażacie.
A „światełko w oknie” to najbardziej czarująca, magiczna i świąteczna powieść
jaką do tej pory miałam okazję przeczytać.
Sięgając po książkę, nie spodziewałam się, że tak
mnie zaczaruje. Już na samym wstępie zaintrygował mnie opis, który nawiązywał
do ‘Opowieści wigilijnej”, którą uwielbiam. A później…, a później to już
popłynęłam z nurtem powieści i przepadłam na amen.
Historia nie jest słodka i cukierkowa, jak
pierniki Klementyny. Ale otulona tym zapachem korzennych przypraw, które w
okresie świątecznym pachną najpiękniej, sprawia, że staje się ona niczym ciasto
dojrzewające, które z każdym dniem musi nabrać mocy, by na koniec najlepiej
smakowało.
Takie było właśnie życie Korneli i trzech jej
córeczek: Basi i bliźniaczek – Emilki i Amelki. Strata męża i ojca, to
prawdziwa tragedia dla całej rodziny, ale strata przed samymi świętami to
podwójna tragedia. Bo jak tu się cieszyć ze świątecznej atmosfery, z narodzin
Jezuska, z choinki ze spotkania z najbliższymi? Skoro, jedno, najważniejsze
miejsce przy stole będzie już zawsze puste.
„Żadnej nie przyszło do głowy, że czasem trzeba połknąć pigułkę na sen, żeby móc się w końcu przebudzić…”
Kornelia nie może się z tym pogodzić. Nie chce przyjąć
do wiadomości, że Michał zginął w wypadku samochodowym i już nigdy nie
zasiądzie z nimi do Wigilii, nie ubiorą razem choinki a miejsce po jego stronie
łóżka już zawsze będzie puste. Tak bardzo nie chciała się z tym pogodzić, że starała
się nie myśleć o tym, połykając kolejne tabletki, zapadała w sen, który
pozwalał uwolnić się od rzeczywistości. Zapomniała jednak, że ma córki, które
zostały ze wszystkim same, a raczej wszystko spoczęło na barkach tej
najstarszej.
„Patrzysz na kogoś, kogo kochasz, A ten ktoś niknie. Odsuwa się od Ciebie i od wszystkich, którym na nim zależy. Nie, Nelka do tego nie da się przywyknąć. Tak samo zresztą jak do tego, że w kółko odbijasz się od zamkniętych drzwi, które przecież do tej pory zawsze stały przed tobą otworem.”
Basia, przejęła obowiązki matki, uczyła się w liceum, opiekowała młodszymi siostrami oraz matką. A tak nie powinno być. Dostrzegli to przyjaciele, którzy próbowali wesprzeć dziewczynki, czekając aż matka wzbudzi się z tej żałoby. Ona zaś powtarzała sobie wciąż, ze to nastąpi jutro, które przechodziło z dnia na dzień.
„Bo przecież każdy koniec jest zarazem początkiem.”
Klementyna prowadziła najsłodszą cukiernię w
miejscowości o pięknej nazwie Miasteczko. Niestety w tym roku duch świąt nie
nadchodził. Ciasto na pierniki nie wychodziło, pierniki w ogóle a klienci za
chwilę zaczną składać zamówienia na pierniczki, które były magiczne i według
ludzi przynosiły szczęście i dobrobyt, bo były robione z miłością. Ale
Klementyna wciąż wypatrywała tego właściwego mementu, który wciąż nie
nadchodził, bo brakowało tego właściwego elementu, który sprawi, że pierniczki
będą miały w sobie tę magię, na którą ludzie cały rok czekają.
„Nie można tkwić w miejscu, bo życie ma to do siebie, że jest ruchliwe i dynamiczne.”
Czy wspólni znajomi przekonają Klementynę i
Kornelię, że już czas najwyższy ruszyć do przodu? Czy wspólna praca, sprawi, że
do Miasteczka i serc bohaterów, znów powróci nadzieja na lepsze jutro? Czy uda
im się pożegnać przeszłość, zacząć żyć tu i teraz ciesząc się tym co jest, w
szczególności sobą i z wielką nadzieję, spojrzeć w przyszłość, która daje
nadzieję, że wszystko może wyglądać zupełnie inaczej, jeśli tylko otworzymy się
na nowe?
„Bo o to przecież chodziło w święta. O łzy wzruszenia, o zrozumienie i o drugiego człowieka. O to, że tak jak co roku tego dnia znów na świat przyszła maleńka miłość, która miała tylko jedno pragnienie: zostać wśród ludzi i dawać im nadzieję.”
Ta historia bardzo mnie wzruszyła. Tyle emocji,
wrażeń, to tylko Pani Magdalena potrafi dostarczyć czytelnikowi. Czytając tę
książkę, zrozumiałam, że jeśli człowiekowi wali się świat, to dzięki tak
wspaniałym osobą, które nas otaczają, a których nie dostrzegamy być może na co
dzień, jesteśmy wstanie posklejać go tak, by mimo iż nie będzie wyglądał jak
dotąd, bo będzie zupełnie inny. To mimo wszystko, może być również cudowny.
Najważniejsze, by pogodzić się z przeszłością i spojrzeć w przyszłość z
nadzieją, która zawsze trwa i trwać będzie do końca. Nadzieja umiera ostatnia. A
ta książka pokazuje nam, że niekiedy wystarczy tylko otworzyć właściwe drzwi,
by dostrzec światełko w oknie, które zaprowadzi nas na właściwą drogę. Ku
lepszemu.
„Bo święta od tego są. Żeby być dobrym dla drugiego człowieka…”
A teraz kolej na „Serce z piernika” Jest to
pierwszy tom Seri Miasteczko, gdzie będę mogła bliżej poznać losy Klementyny i
Pogubionej Agaty, którą również poznacie w tym tomie. Bardzo ciekawa jestem co
kryje ich historia.
Za książkę serdecznie dziękuję Mojej Bratniej
Duszy – Ewuniu, rozświetliłaś mi wieczór i sprawiłaś wiele radości. Cieszę się,
że mimo odległości mogłyśmy razem czytać wspólnie tę historię. Tym bardziej, że
ta książka jest mi szczególnie bliska, bowiem kilka lat wcześniej, również
prowadziłam pracownię, w której piekłam pierniczki na różne okazje, dając
ludziom radość i odrobinę tej magii, którą obdarowywali bliskich.
Miłej lektury Ania.
A jeśli podoba Wam się to o czym piszemy na blogu i chcielibyście nas wesprzeć, możecie postawić nam wirtualną kawę. Wystarczy kliknąć w poniższy link.
Każdą wypijemy z wielką przyjemnością i będzie to dla nas ogromna motywacja do dalszej pracy nad blogiem.
Z pozdrowieniami A&S.
Jestem pewna, że mnie też oczaruje. Książka już czeka na mojej półce.
OdpowiedzUsuńWioletko to wspaniała wiadomość. Będę wypatrywać Twojej recenzji. Życzę miłego czytania.
UsuńPoznawanie tej serii jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńCzekają Cię więc cudowne chwile. Miłego czytania.
Usuń